„Pyk i Łyk” – czyli coś więcej niż szotbar w warszawskich pawilonach na Nowym Świecie
Miejsce to nie należy do największych. Wchodzi się od razu na kontuar, jakby do mieszkania bez przedpokoju. I to jest piękne, bowiem już przed słowami powitania, wpadamy w ramiona gospodarzy, w krąg tańca i alkoholu. W okamgnieniu stajemy się nowym ogniwem korowodu szczęśliwości. Czy mały metraż nie daje się we znaki? Bynajmniej! Dzięki wysokiemu stropowi … Dowiedz się więcej