Kwiat Jabłoni – młody folk-elektroniczny duet na polskiej scenie muzycznej

Kasia i Jacek są dopiero na początku swojej kariery. Przed nimi jeszcze trochę pracy, ale o tym, co robią marzyli od zawsze. W wywiadzie opowiadają o tym jak doszli do miejsca, w którym są, dokąd idą i co mają do przekazania.

Kasia już w wieku 11 lat wymyśliła sobie, że zostanie artystą. Jacek początkowo chciał zostać senseiem – nauczycielem karate, ale kiedy przestał móc ćwiczyć zaczął grać na mandolinie. Są rodzeństwem. Od najmłodszych lat oboje marzyli o tworzeniu muzyki. Tylko nikt im wtedy nie chciał wierzyć. Tak jak nie wierzy się dziecku, które oznajmia rodzicom, że kiedy dorośnie, zostanie lekarzem, strażakiem, nauczycielem etc. Dziś mają 25 i 24 lata, teledysk ich debiutanckiego utworu “Dziś późno pójdę spać” bardzo szybko zyskał popularność i dziś ma już ponad 2,5 mln wyświetleń na YouTube. Jako „Kwiat Jabłoni” z dnia na dzień stali się rozpoznawalni. Ale nie zawsze tak było. Opowiadają o wsparciu rodziców, wielu próbach i wytrwałości, a także o ciężkiej pracy i radości z tego, że teraz spełniają się ich marzenia.

 

W jednym z wywiadów mówiliście, że w Waszej rodzinie trochę się muzykuje, czy profesjonalnie?

Jacek: Nie, wszyscy raczej hobbystycznie. Dopiero my, potem nasza siostra, poszliśmy do szkoły muzycznej. Marzenie o graniu było w nas od zawsze, ale tak naprawdę dopiero pod koniec podstawówki, na początku gimnazjum stwierdziliśmy, że można z tym wiązać przyszłość.

Jak reagowali wtedy Wasi rodzice?

Kasia: Właśnie nasi rodzice mają to do siebie, że zawsze nas wspierają. Wierzą w nas i nie wyśmiewają żadnych pomysłów. Oni zawsze mówili, że trzeba się rozwijać w tym, co się lubi, że jak się ma pasje, to najważniejsze.

A czy nie zachęcali Was do tego, żebyście wybrali “normalne” studia, a muzyka była tylko alternatywą?

Kasia: Podziwiam ich, ale tak nie zrobili. Natomiast reszta rodziny i znajomi nie bardzo nam wierzyli. Dopiero jak mieliśmy około 18 lat i cały czas mówiliśmy to samo, że chcemy być muzykami i idziemy na studia muzyczne, wtedy zauważyli, że to jest prawda. Ja studiuję muzykologię, a Jacek …

Jacek: Kończę filozofię, ale jestem też w trakcie studiów z kompozycji na Akademii Muzycznej.

W którym momencie tak naprawdę wszystko się zaczęło? Mogliście przecież poprzestać na marzeniach i wykształceniu. Jak to się dalej potoczyło?

Kasia: Na początku mojego liceum, pod koniec Jacka gimnazjum, bo jest między nami półtora roku różnicy, stwierdziliśmy, że jeśli coś rzeczywiście chcemy z tym zrobić to trzeba skończyć granie w domu i zacząć grać z ludźmi. Stworzyliśmy zespół, ale wtedy jeszcze cały czas graliśmy covery. Na początku studiów zaczęliśmy tworzyć swoją własną muzykę, ale to też nie było jeszcze coś z czym warto było wychodzić do ludzi. Takim projektem, którego się nie wstydziliśmy był Hollow Quartet, z którym graliśmy przez poprzednie 4 lata, a który teraz jest w zawieszeniu. I bardzo się staraliśmy, chcieliśmy się przebić, ale chyba formuła zespołu nam na to nie pozwoliła.

Ale przecież mieliście osiągnięcia – byliście półfinalistami programu “Must Be the Music”, wydaliście płytę, graliście koncerty. Czy nie baliście się, że z “Kwiatem Jabłoni” trzeba będzie od początku przejść tę samą drogę?

Jacek: Ryzyko oczywiście było. Z Hollow Quartet wyszło nam dosyć fajnie, ale ogromnym nakładem pracy. Trzeba było bardzo dużo organizować, namawiać miejsca, żeby nas przyjęli, błagać stacje radiowe, żeby nas puścili. I oczywiście wychodziło, ale to wszystko dużym wysiłkiem. A z “Kwiatem Jabłoni” nawet w połowie nie spodziewaliśmy tego, co się udało.

 

Kwiat Jabłoni – „Dziś późno pójdę spać”

 

Jak myślicie, dzięki czemu? Czy same marzenia i pomysł wystarczą, żeby osiągnąć to, co Wam się udało?

Kasia: Po pierwsze to jest chyba kwestia wielu prób, wielu podejść. To jest bardzo ważne, żeby się nie poddać. Bo “Kwiat Jabłoni” to jest już nasz naprawdę któryś zespół, mieliśmy dużo podejść. Po prostu zanim wymyśli się coś co jest dobre, trzeba wiele razy próbować i nie tracić wiary. Druga rzecz to jest nie przejmować się tym, co inni mówią. Ludzie często poddają się, słysząc negatywne opinie, a trzeba po prostu słuchać ich w granicach rozsądku. Warto też trochę zainwestować i nie bać się wydać pieniędzy na przykład na promocję posta. Warto odkładać pieniądze z koncertów, żeby móc potem nagrać płytę. My teraz cały czas inwestujemy. Pieniądze ze sprzedaży biletów na koncerty przeznaczamy na sprzęt, na nagrania, na sesję zdjęciową czy ubrania chociażby. I co też zobaczyliśmy dopiero w tym składzie, a jest bardzo ważne to, żeby pracować z ludźmi, którzy są dobrzy, a nie tylko po znajomości. Warto dać sobie pomóc i nie myśleć, że wszystko umie się samemu. Dzięki temu mamy też coraz więcej przyjaciół.

W którym momencie zauważyliście, że “Dziś późno pójdę spać”, zaczęło żyć swoim własnym życiem? Czy wychwyciliście ten przełomowy moment?

Kasia: Właśnie on jest dla nas zagadką. To było tak, że wstawiliśmy ten utwór na YouTube i ledwie dochodził do 10 tys. wyświetleń. I stwierdziliśmy, że to już tak będzie, że znowu będziemy namawiać ludzi, żeby gdzieś zagrać. Choć i tak się cieszyliśmy, bo piosenka podobała się przeciętnie bardziej niż nasze poprzednie. I w ciągu jednego czy dwóch dni liczba wyświetleń zaczęła bardzo szybko rosnąć, aż w pewnym momencie ludzie zaczęli nas informować, że ten utwór trafił do polecanych. Kiedy miał 20 tys. wyświetleń zadzwoniłam do Jacka i powiedziałam “Jacek wstawmy szybko post na funpage’a, że zaraz będzie 20 tys.”. Jacek mówi “Nie, może jak tak rośnie to poczekajmy do 50 tys.” A ja na to, że “Nie wiem. Możliwe, że to się nigdy nie stanie.” A potem to był dla nas szok.

Jacek: Był jeszcze taki moment naprawdę dla nas poruszający, kiedy na początku maja zagraliśmy koncert w Stodole. Przedtem był wywiad z nami, z widownią. Tłumaczyliśmy organizatorom, żeby nie rozstawiali tylu krzeseł, że nikt nie przyjdzie, a przyszło około 80 osób. Na koncercie też było bardzo dużo ludzi. Nie spodziewaliśmy się, że tylu przyjdzie. I jak zaśpiewaliśmy “Dziś późno pójdę spać” to cała sala śpiewała to z nami. Wtedy się zorientowaliśmy, że mnóstwo ludzi już tego słuchało w Internecie, a nam wydawało się, że nadal jesteśmy zupełnie nierozpoznawalni. Dopiero, kiedy oni przyszli i zaczęli z nami śpiewać tę piosenkę, uświadomiło nam to, czego nie wyczuwaliśmy przez Internet – że się udało.

Czym jest zatem dla Was Kwiat Jabłoni w tym momencie?

Jacek: To jest spełnienie marzeń, bo naszym marzeniem jest to, żeby dużo grać. Jest coś niezwykle dołującego dla muzyków, kiedy się tworzy muzykę i nikt jej nie słucha. A to, co się dzieje teraz, jest spełnieniem marzeń z okresu, jak byliśmy nastolatkami. Jesienią szykuje nam się bardzo duża trasa koncertowa, około 15 miast. I to jest wielka radość, żeby grać dla ludzi. Radość z tego, że oni nas słuchają.

Jakie macie plany na najbliższy czas?

Kasia: Jesteśmy w takim punkcie, w którym teraz trzeba bardzo dużo się napracować. Szykujemy jesienną trasę koncertową. Musimy kupić nowy sprzęt. Robimy próby, uczymy się teraz na przykład korzystania z odsłuchu dousznego. I inne różne rzeczy. Chcemy, żeby ta trasa była naprawdę super. We wrześniu będziemy kręcić teledysk, w styczniu będzie płyta.

Czyli dużo ciężkiej pracy. A co z tego lubicie najbardziej?

Kasia: Koncerty. Naprawdę granie to jest najpiękniejsza rzecz w byciu muzykiem. Jest kontakt z widownią. Można poznać tylu ludzi. Oni podchodzą też do nas po koncercie, rozmawiamy z nimi i jest taka niesamowita energia. W ogóle koncerty zawsze łączą się z tym, że jeździsz po Polsce, poznajesz nowych ludzi, nowe miejsca. To jest świetne w muzyce, w koncertowaniu, że nie ma rutyny i cały czas jest coś nowego.

Czy macie już jakąś wizję swojej przyszłości? Jak byście chcieli, żeby wyglądała?

Kasia: Naszym ogromnym marzeniem na pewno jest to, żeby ta płyta się dobrze sprzedawała. Ale takim największym, chociaż to może się wydawać jakieś płytkie i śmieszne, jest to, żeby wystąpić na Openerze. To jest dla nas tak niezwykły festiwal, że wystąpienie tam, to byłoby coś niesamowitego. To jest nasze marzenie od lat.

Znacie przekrój wiekowy Waszych odbiorców?

Jacek: Facebook nam podpowiada, że mamy widownię w wieku od 18 do 35 roku życia.

Co chcielibyście im przekazać w swoich utworach?

Jacek: To jest trudne pytanie, bo w piosenkach, które pojawią się na płycie jest dużo wątków. Na przykład “Dziś późno pójdę spać” jest o wewnętrznym niepokoju i lęku, który generowany jest przez życie w pośpiechu, rozdwojeniu. One sprawiają, że świat, w którym żyjemy nie jest przyjemny i wolelibyśmy czasem pójść spać i niczym się nie przejmować. Ale nie możemy, bo cały czas jesteśmy do niego „przyczepieni”. Mamy też piosenkę “Niemożliwe”, która będzie naszym singlem jeszcze we wrześniu. Jej tekst jest o tym, że bardzo dużo dostaliśmy, że nasze pokolenie to pokolenie ludzi tak naprawdę szczęśliwych. Żyjemy wszyscy we względnie dobrych warunkach, w porównaniu do tego, co miały minione pokolenia. A jednak cały czas chcemy więcej od życia i więcej. I cały czas jesteśmy nieszczęśliwi, bo jesteśmy za mało fajni.

Kasia: Ogólnie jesteśmy trochę zmartwieni takim światem w strasznym biegu, w pośpiechu za osiąganiem cały czas czegoś nowego. W dodatku ludzie często zastanawiają się jak wypadają przed innymi. Muszą cały czas żyć jakby w dwóch światach – w tym i w tym internetowym. I my o takim zagubieniu w świecie i o życiu w pośpiechu śpiewamy.

 

ROZMAWIAŁA OLA TARKA

 

Kwiat Jabłoni – „Dzień dobry”

Dodaj komentarz

Top