Polski wymiar Slow Fashion

Czy zastanawialiście się kiedyś, jak zrobić coś interesującego z czegoś, co na pierwszy rzut oka jest nieciekawe, niczym serialowy McGyver? Jak pamiątkom zamierzchłych socjalistycznych czasów nadać nowe życie?

Magdalena Ziółkowska, kreatorka „Biżuterii z talerzy” połączyła hobby z przedsiębiorczością, kreatywność z recyklingiem, alternatywną modę z biznesem. Tak oto powstał innowacyjny jubilerski projekt. Wykorzystując talerze dawnej Spółdzielni Spożywców Społem, często z motywami ludowymi kojarzącymi się z PRL-em, a także inne zabytkowe elementy zastawy stołowej tamtych lat, tworzy niespotykaną dotąd biżuterię. Jej produkty są dowodem na to, że polskie ‘slow fashion’ może być oryginalne, intrygujące i zabawnie sentymentalne.

Wykształcenie? Dyplom warszawskiej ASP na wydziale rzeźbiarstwa oraz podyplomowe studia menedżerskie na SGH, czyli solidne podstawy aby rozpocząć samodzielną działalność gospodarczą. Na Akademii Sztuk Pięknych Ziółkowska nauczyła się podstawowych technik jubilerskich, obróbki srebra i innych metali szlachetnych. Następnie łączyła je z drewnem, bursztynem czy kamieniem. Co ciekawe, pierwszą pracę recyklingową wykonała korzystając z kafelków łazienkowych. Jej przygoda z recyklingiem talerzy rozpoczęła się w niespodziewanym momencie: „Na fragmenty talerzy natknęłam się przypadkiem, podczas obowiązkowych robót działkowych. Znalezione w ziemi fragmenty porcelany o pięknym wzorze zainspirowały mnie od razu i wiedziałam, że muszę je wykorzystać w biżuterii. Początkowo szukałam techniki, jak je obrabiać, jak nadać kawałkom talerzy zamierzony kształt. Metodą prób i błędów powstała pierwsza para kolczyków, która bardzo spodobała się zarówno na uczelni, jak i w gronie znajomych”.

W ten sposób stworzyła podstawową technikę, którą następnie wzbogacała poprzez nowe wzory i formy. Asortyment „Biżuterii z talerzy” stopniowo powiększał się o broszki i naszyjniki wykonywane m.in z kultowej (ręcznie malowanej!) zastawy stołowej produkowanej w fabryce we Włocławku. Wszystko wykonane z wielką starannością, ogromną dawką cierpliwości i uczucia. Dla laika, na pierwszy rzut oka tego typu biżuteria może wydawać się prosta w wykonaniu. Nic bardziej mylnego. Zastawę stołową, główny surowiec używany do produkcji miniaturowych dzieł, artystka zdobywa za pośrednictwem znajomych, wyszukuje na bazarkach, targach staroci czy portalach internetowych. Następnie wykorzystując szlifierkę stołową oraz wiertarki ze specjalistycznymi diamentowymi wiertłami, mozolnie nadaje pożądany kształt, tworząc unikatową biżuterię. W przyszłości planuję poszerzyć ofertę o drobne elementy wystroju wnętrz.

Rok 2010, kiedy Magdalena Ziółkowska postanowiła pokazać swoje wyroby szerszej publiczności, był udanym designerskim debiutem. Targi sztuki na ASP w Warszawie dodały jej pewności siebie i utwierdziły w przekonaniu, że wyroby hand made tworzone autorską techniką mają szansę na komercyjny sukces. Intensywnie zaczęła brać udział w wydarzeniach związanych z modą czy designem. Dzięki temu, udało jej się nawiązać kontakt ze stacjonarnymi galeriami i platformami internetowymi. Za osobisty sukces uważa włączenie jednej z jej prac do zbiorów Muzeum Etnograficznego w Warszawie. Jednak prawdziwy przełom nastąpił w 2014 roku. Dzięki dotacji z Urzędu Pracy rozpoczęła działalność gospodarczą na szerszą skalę.W tej chwili posiada własną pracownię przy ul. Al. Prymasa Tysiąclecia 83 w Warszawie i w całości oddaje się pasji, która stała się satysfakcjonującą pracą.

W najbliższym czasie „Biżuteria z talerzy” Magdaleny Ziółkowskiej będzie obecna wraz z jej autorką 21. września na targach „Fashion in Warsaw” w Kinotece Pałacu Kultury i Nauki, które odwiedzi również redakcyjny team weare.pl.

MM

Dodaj komentarz

Top